Sanktuarium słoni w Chiang Mai 🙂
Sanktuarium słoni – cudowny dzień spędzony w sanktuarium w Chiang Mai. Zawsze chciałam być tak blisko słoni w ich naturalnym środowisku, dotknąć, pogłaskać czy nakarmić. Był to jeden z obowiązkowych punktów na mojej liście do „zrobienia” w Tajlandii.
Gdyż wizyta w Sanktuarium była jednym z moich marzeń związanych z przylotem do Tajlandii. Ci, co mnie znają, to wiedzą, że słonie uwielbiam. Mam je w różnej wielkości w domu, ulubione wisiorki, bransoletki, kolczyki, torebki…
Wszystko jest w słonie.
Ale móc je dotknąć na żywo, pogłaskać, przytulić, karmić, przygotowywać dla nich posiłki, kąpać się z nimi w błotku czy w rzece… coś pięknego!
Dlatego właśnie będąc w Chiang Mai – jest tu około 100 sanktuariów, wybrałam według mnie najlepsze i spędziłam cudowny dzień ze słoniami.
JAK WYGLĄDA TAKI DZIEŃ I CO JEST W PAKIECIE?
Wczesnym rankiem, czyli o godzinie 8 rano pod umówione miejsce – zazwyczaj Twój hotel, przyjeżdża pickup, który zabiera Ciebie do sanktuarium. W zależności od firmy i miejsca, sanktuaria te są rozmieszczone dookoła całego Chiang Mai w górach. Moje sanktuarium znajdowało się około 70 km od miasta Chiang Mai, w związku z tym droga z hotelu do miejsca docelowego zajęła około dwie godziny.
W czasie przejazdu, jest mały przystanek na jedzenie i picie, lub by uzupełnić zapasy w pobliskim sklepie czy na bazarku.
I tutaj mała sugestia, gdyż droga w górach może być bardzo nieprzyjemna dla osób źle znoszących podróże samochodowe. Jedzie się cały czas pod górę, jest mnóstwo ostrych zakrętów i bardzo trzęsie… polecam wziąć Aviomarin, czy tym podobny medykament.
Na miejscu:
- Karmienie
Na początku naszyj przygody zaczynamy dzień od rozmowy z przewodnikiem, co można robić, a czego nie. Jak wygląda to miejsce, poznajemy historię słoni i ich zachowanie. Następnie jest czas na karmienie słoni różnymi owocami: bananami, mango czy bambusem. Przewodnik opowiada jak należy podawać jedzenie i że słonie jedzą ponad x kilo jedzenia dziennie i piją x litrów wody dziennie.
- Zabawy
Czas na zabawy ze słoniami, ich doglądanie, czyszczenie skóry, wspólne zdjęcia.
- Kulki mocy
Czas na przygotowanie kulek mocy dla słoni. Składają się one z ryżu, duszonego tamaryndowca, soli. Kulki te, to taka bomba witaminowa dla słoni oraz jednocześnie poprawiają ich przemianę materii. Nasz przewodnik wszystko pokazuje, tłumaczy, miesza produkty i razem z nim możemy przygotować takie kulki mocy.
- Produkcja papieru
Produkcja panieru z odchodów słoni.
- Lunch
Chwila przerwy na lunch podany w sanktuarium. Z reguły jest to typowy tajski posiłek, czyli ryz z kurczakiem, bądź padthai, do tego owoce, sok i woda.
- Kąpiel w błocie
Pełni energii po lunchu, przebieramy się w kostiumy kąpielowe i idziemy namydlać skórę słoni, ale nie mydłem tylko błotem.
- Kąpiel ze słoniem
Cali umorusani błotem, udajemy się do pobliskiej rzeki na wspólną kąpiel. Siebie jest bardzo łatwo oczyścić z błota, ale słonia to trochę większa robota. Dostajemy wiaderko i tym wiaderkiem z wodą polewamy słonia, by był całkowicie czysty.
- Górski szlak na wodospad
Słoń wraca na swoją farmę, a my jeśli chcemy możemy się udać z przewodnikiem na krótki – 20 minut hiking przez dżunglę do fajnego wodospadu. To taki relax dla nas i kąpiel w wodospadzie.
- Prezenty
Po wszystkim mamy mały owocowy poczęstunek, wspólne rozmowy z przewodnikiem i prezenty bambusowe. Jakie nie zdradzę. Ale można z niego pić kawę 😉
Po wszystkich atrakcjach, kierowca odwozi Ciebie do Twojego hotelu. A Ty radośnie wracasz z uśmiechem na twarzy wspominając jak było fajnie 🙂WAŻNA SPRAWA O SANKTUARIACH:
W Tajlandii i w wielu miejscach na świecie są sanktuaria słoni. Tylko co jest ważne, nie każde sanktuarium to sanktuarium, w którym słonie są zadbane i trzymane w dobrych warunkach. Byłam niestety w kilku z nich i wiele takich „pięknych sanktuariów” to zwykle przejażdżka nas słoniu, gdzie słonie są trzymane w bardzo złych warunkach, przypięte łańcuchami a ich właściciel bije je patykiem czy wbija gruby kolec w brzuch lub szyje.
Na ulotce bardzo ładnie to wygląda ale w rzeczywistości to zwykły biznes, na zasadzie: przejażdżka na słoniu – płacisz, zdjęcie na słoniu – płacisz, a potem szybko szybko i następny klient. W jednym z miejsc właściciel zatrzymuje się pośrodku dżungli i jeśli chcesz zdjęcie na słoniu, to musisz mu zapłacić, mimo że płacisz za te usługi już wcześniej w agencji turystycznej w pakiecie.
Ja też byłam na takiej wycieczce podczas mojego pobytu w Bangkoku, gdzie wykupiłam całodzienne zwiedzanie miasta Ayuttaya, bambusowy rafting, słonie i inne. I jak wszyscy byli zadowoleni zwiedzaniem, tak każdy po wizycie na farmie słoni był zniesmaczony i przekazaliśmy nasza negatywną ocenę agencji o tym miejscu.
Także pamiętajcie, żeby wybrać sanktuarium, w którym na prawdę słonie są na wolności, nie bite, nie przywiązane łańcuchami i nie służą za fotel do jazdy….
RADY PRAKTYCZNE:
- Przed wyborem sanktuarium przeczytaj dokładnie co jest w cenie i czy to jest prawdziwe sanktuarium, czy miejsce gdzie wykorzystują zwierzęta.
- Z reguły wycieczka jest całodniowa, więc weź ze sobą picie i jakieś snacki. W cenie z reguły podawany jest mały lunch, ale dla głodomorów może to być za mało 😉
- Weź ze sobą kostium kąpielowy, ręcznik i majtki na przebranie – jeśli chcesz moczyć się ze słoniami.
- Sprawdź dokładnie co oferuje Twoje sanktuarium i za jaką cenę. Często można znaleźć, że w niektórych miejscach trzeba za coś dopłacić extra, co w innym miejscu jest w cenie. Ceny w zależności od pakietu za jedną osobę są od 2000 – 2500 baht, około 250-300 złoty.
- Ciesz się chwilą 🙂
Sanktuarium, w którym ja byłam jest TUTAJ: jest podany numer kontaktowy, więc można się skontaktować z właścicielem, który zorganizuje Ci dzień – https://www.facebook.com/chiangmaielephantsanctuary
A to jak było w sanktuarium słoni – by nie zdradzać szczegółów – zapraszam do filmiku 🙂
Jeśli chcesz wiedzieć więcej o moim życiu w Tajlandii, subskrybuj mój kanał i będziesz na bieżąco 🙂
GeoZakręcona przez świat i życie, czyli blog o podróżach małych i dużych – to także mój nowy kanał na YouTubie. To coś dla tych, którzy zamiast czytania, wolą oglądać moje kolorowe życie na ekranie telefonu czy komputera. Zapraszam więc także na mojego YouTube, a jeśli podobał Ci się filmik, zapraszam do subskrypcji.
Pozdrawiam serdecznie z „mojej” Tajlandii 🙂
1 pingback